niedziela, 27 marca 2011

troche nastroju

Juz zapomniałem co dokłądnie chcialem napisac, ale popróbuję.


W czwartek jeździłem na rowerze, ale niedużo, raptem około godziny. Na usprawiedliwienie dodam, ze rano biegałem ponad pół godziny i ze sprawdzilem nową trasę. Robiłem okład na sciegno, ale nie wiem czy to ma sens.


W piątek biegałem ponad 45 minut. Okazało się, ze otwarto góre i wbiegłem nagóre, w dół i do domu. Wieczorem zrobilem 3 km i zdecydowałem o kupieniu opaski ktora pomoze scięgnu.

Chcialem zapisac sie na niedziele na narty, ale okazalo sie, ze wyjątkowo tego dnia nie ma zapisów na wydziale. Nie zdazylem pojechac gdzie indziej.


W sobotę Wstałem póxno, a z racji na zajete popołudnie musiałem biegac rano. Wiec po szybkim śniadaniu zrobilem 120 minut, nową czesciowo trasą. Połowe trasy pod słońce, także opalilem sie mocno.


Odnośnie nastroju to dodam, ze biegając, często lubie spokojną muzykę np.filmową, ale może być przydatna także muzyka filmowa.

Tutaj czuje sie w obowiązku polecic muzykę z transformersów ;) Arrival to Earth Niezły jest takze inny fragment nie z transformersow (w transformersach jest więcej dobrych, poddany przeze mnie to tylko przykład)

środa, 23 marca 2011

partactwo i sumienie ;)

Chcąc pisać co pare dni wpadłem w pułapkę. Otóz chcąc osiągnąć cel, jaki postawiłem sobie kilka miesięcy temu, miałem zamiar stopniowo zwiększać czas poświęcany na treningi. Choroby, przerwy utrudniały to, ale doszedłem do takiego momentu, ze w dniu kiedy spędzam mniej niz 1,5-2 godziny na trening mam wyrzuty sumienia, ze odpusciłem dzień. Wyrzuty sumienia sprawiają, że odkładam pisanie i dziś nie jestem do konca pewien co do tego co robiłem w zeszłym tygodniu, ale poprobuje opisać.
W środę na pewno biegałem i przejechałem sie chwile na rowerze.
W czwartek byłem popołudniu na nartach. Deszcz, przemakalne ubranie, kiepskie warunki, sprawiły, ze było to doscyć męczące i wróciłem zmarznięty.
W piątek udałem się na basen, ale byłem zmęczony i nadal scięgno dawało znac wiec przepłynalem około 2 km i wycofałęm sie.
Sobote odpuściłem w celu regeneracji. Okazało się to nienajgorzą decyzją bo w niedzielę mimo pozornego zmęczenia biegałem 110 minut, dobrym tempem i nie wykończyło mnie to. W poniedziałem przejechałem niecałe 50km na rowerze.
We wtorek biegałem, ale okazało się, że jest remont murów na górze i nie da się wbiec za wysoko. Biegałem więc cześciowo wzdłuż rzeki. Około godziny, tempo szybkie. Wieczorem byłem na tancach, ale ciężko to uznać za wysiłek fizyczny.
Dziś biegałem około 40 minut szybkim tempem, rozciągałem sie (ogolnie ostatnio mam takie miejsce pod domem, gdzie miło się w słońcu na trawie rozciągać) a popołudniu przepłynalem 3km. Niestety problemy z ściegnem nie mineły, ale rozwiąże ten problem, mam nadzieję, w ciągu najbliższych dni.

poniedziałek, 14 marca 2011

Ciepły weekend

W piątek byłem dosyć zmęczony po czwartku i chcialem dać odpocząc sciegnu.
Sobote spedzilem nanartach, gdzie mimo innej prognozy, padałśnieg i był silny wiatr, ogólniebyło przyjemnie.
W niedziele biegałem 100 minut.
Poniedziałek biegałem ponad pół godziny szybkim tempem na góre i z powrotem, pod wieczór udałem się na basen jednak ze względu na ból sciegna Achilessa (czy w pobliżu) ograniczylem sie do 40 minut, srednim tempem bo nogi nie uczestniczyly zbytnio w pływaniu. Ciężko mi ocenić dystans bo myślałem o czym innym.
W weekend wypełniłem formularz zgłoszeniowy na stronie triathlonu w Borownie,4wrzesnia na dystansie długim, ogólnie motywacja jest, ale dzisiejszy dzień minął melanchonijnie, teraz pewnie będę spędzał często wieczorypod gwiazdami, na trawie, rozmyslając.

piątek, 11 marca 2011

Kilka zdjec

W środę biegałem rano 45 minut. Byłem na górze. Po południu przepłynalem 3km przy czym połowa płetwami. Ledwo zdązylem przed zmknięciem basenu.
W czwartek wieczorem przejechałem się rowerem nad rzeką razem około 65 km, zrobiłem przy okazji pare zdjęć, ale nieodzwierciedlają rzeczywistości.

wtorek, 8 marca 2011

ferie-nie ferie

W zeszłym tygodniu byłem ograniczony czasowo, tylko w niektóre poranki mogłem ćwiczyć.
We wtorek biegałem 75 minut, w czwartek 1 godz, ale szybciej (na górę).

W sobotę przepłynąłem 6km, całość kraulem. Czas ciężko ocenić, ale był to mój najdłuższy dystans, choc nie kres mozliwości.

W niedzielę przejażdzka rowerem - niecałe 50 km.

Poniedziałek 3km na basenie, w czym połowa z płetwami. Po raz pierwszy od dawna z płetwami i muszę przyznać, że mocno pomoglo mi to w poprawie siły i techniki nóg przy normalnym kraulu. Teraz będę częściej zabierał płetwy na basen i może wreszcie się przyzwyczaję używać nogi przy pływaniu.

We wtorek popołudniu byłem na nartach. Średnio przyjemna jazda autokarem bo droga kręta, ale sama jazda znośna, 3 godziny intensywnej jazdy.