poniedziałek, 7 lutego 2011

rower, mentalnosc wojownika

W niedziele wybralem się na rower. Bez licznika wyniki są niedokładne ale jadąc wzdłuż rzeki mijałem tabliczki więc zakładam ze przejechałem 50 km w około 2h 10min. Tempo nie zachwycające, male jak na początek nie narzekam. Z jednej strony trasa jest monotonna na bieg, ale na rower jest dosyć ciekawie. Rzeka jak rzeka, ale przy wieczornym słońcu skały, góy z drugiej strony rzeki wyglądają ciekawie. Zapomniał bym wspomnieć, ze po sobotnim biegu troche kolano mnie bolało, pewnie przez to ze przez poprzednie tygodnie mało biegałem, a teoretycznie powinno zwiększać sie wysiłek o około 10% tygodniowo.
Jadąc myślałem o różnych sprawach. M.in o tym, że często o wiele za słabo przygotowywałem się do różnych biegów, idąc na żywioł. Myśle że za bardzo stawiałem na walkę, a za mało na przygotowanie. Tu chce się podzielić obserwacją, że wiele osób myśli, jest uważanych w wielu sportach za cienkich nie ze względu na słabość, ale głównie na nastawienie. Kiedy zaczyna sie zmęczenie, odpadają. Zjawisko to można obserwować już na etapie szkoły podstawowej. Ale przekłada się na przyszłość. Nie namawiam tu do rujnowania swojego zdrowia, ale bariery psychiczne są dla większości przeszkodą główną. w przeróżnych dyscyplinach najlepsze wyniki osiągają wojownicy, a nie najlepiej przygotowani zawodnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz