Zdecydowałem, że nie zapisuje się jutro na bieg, szkoda pieniędzy które tu i tak łatwo schodzą.
Po wczorajszym pływaniu i bieganiu miałem wątpliwości czy isć dziś biegać, brakuje świeżosci, a zgodnie z moim planem w niedzielę jest najdłuższe bieganie na które trzeba mieć siłę. Makaron na obiad podtrzymał mnie w planie, zresztą dopóki jestem konsekwentny system działa, a jak raz odpuszczę, mogę później znowu odpuszczać.
Zatem ograniczyłęm dziś bieg do ponad kwadransa szybkiego podbiegu na górę i po dłuższej przerwie spędzonej na delektowaniu się widokiem miasta, gór i zachodu słońca, zaczałem schodzic i następnie zbiegłem, robiąc po drodze kilka serii szybkich podbiegów przerywanych wolnym truchtem.Taki lużniejszy dzień, ale reguła zachowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz